Budząc się spojrzałam na zegarek. Wskazywał 10:00. Tak długo spałam… Obok mnie było pusto. Powoli zwlekłam się z łóżka i ubrałam szlafrok. Na stojącej obok szafce nocnej zauważyłam kartkę. Była do mnie, od Rafała. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.
,, Dzień dobry słoneczko, jeżeli czytasz tą wiadomość, to znaczy, że ja już jestem u Malwiny. Wyjechaliśmy wcześnie rano, przepraszam, że się z tobą nie pożegnałem, ale nie miałem serca cię budzić. Tak smacznie spałaś… Nie martw się, wszystko będzie dobrze i jeszcze dziś zobaczysz się z przyjaciółką. Zjawimy się po południu. Proszę abyś nigdzie do tego czasu nie wychodziła. Całuję gorąco. Rafał.
P.S. Dziękuję za wspaniałą noc. Bardzo cię kocham.’’
Mam nadzieję, że zobaczę Malwinę całą i zdrową. Wiadomość jaką zostawił mi ukochany była optymistyczna, więc trochę się uspokoiłam. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i się ubrałam. Co prawda Rafał prosił żebym nigdzie nie wychodziła, ale nie miał chyba na myśli hotelowej restauracji… Byłam strasznie głodna, więc zeszłam na dół i zamówiłam na śniadanie naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną. Nie lubię objadać się takimi słodkościami, ale w sytuacjach stresowych bardzo mi to pomaga. Z powrotem w moim pokoju byłam o godzinie 11:30.
- Co ja tu będę robić do południa… Już nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Włączyłam telewizor. Leciał jakiś niemiecki teleturniej. Mimo braku zainteresowania usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w ekran. Po godzinie nie miałam już siły tego oglądać. Wyłączyłam telewizor i podeszłam do bogato wyposażonego regału z książkami. Niestety wszystkie były napisane po niemiecku. Znałam ten język, ale nie przepadałam za nim. Po przeszukaniu wszystkich półek, w końcu udało mi się natrafić na jedną napisaną w języku angielskim. Była to średniej grubości powieść. Wzięłam ją do ręki i usiadłam wygodnie w fotelu. Z nudów przeczytałam ją całą. Przyznam, że fabuła nawet mnie wciągnęła. Pomimo tego, że życie bohaterów jak dla mnie było zbyt sielankowe, podobało mi się.
Skończyłam czytać o 15:00. Nie wierzyłam, że tyle czasu zajęło mi czytanie. Nie jest to moje ulubione zajęcie, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Pół godziny przed 16:00 udałam się znów do restauracji. Była pora obiadowa i przy stolikach pełno było gości. Głupio było mi siedzieć tam samej, więc zamówiłam danie na wynos i wróciłam do pokoju.
Ciągle zerkałam na telefon. Miałam nadzieję, że mój chłopak się odezwie…
Podeszłam do okna, z którego na hotelowym parkingu ujrzałam dobrze mi już znane BMW. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chwilę po tym rozległo się głośne pukanie do mojego pokoju. Przecież Rafał miał klucze, dlaczego nie wchodzi… Trochę się przestraszyłam. Podeszłam do drzwi i ostrożnie przekręciłam klucz. Gdy otworzyłam, zobaczyłam stojącą na progu Malwinę. Była ubrana w jakieś szmaty, cała w siniakach i z rozmazanym makijażem. Jej włosy wyglądały jak postrzępiony mop. Na jej widok bardzo się ucieszyłam.
- Malwina! Tak się cieszę, że cię widzę! Wejdź, jak się czujesz?
Bez słowa weszła do środka i usiadła na kanapie.
- Źle się czujesz? Co mogę dla ciebie zrobić?
Popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Nie, już jest wszystko w porządku… Myślałam, że już się nigdy nie zobaczymy. Tam było okropnie… Ale już po wszystkim, dzięki Rafałowi.
Gdy wypowiedziała jego imię, zaczęłam zastanawiać się, gdzie on właściwie jest, więc zapytałam:
- A gdzie on teraz jest? Dlaczego nie przyszedł z tobą?
- Ci jego koledzy, z którymi przyjechał zawieźli go do szpitala…
- Cooo? Do szpitala? Co mu się stało?!
- Spokojnie, nie denerwuj się, jest trochę pobity…
- Trochę? Gdyby nic mu nie było nie zawoziliby go do szpitala…
- Był nieprzytomny i nie mogliśmy go dobudzić, uderzył o coś głową. To wszystko przeze mnie!
- Nie mów tak, to nie twoja wina, że tam trafiłaś.
- Owszem moja. Rafał mnie ostrzegał, a ja go nie posłuchałam…
- O czym ty mówisz? Przecież przez niego tam trafiłaś!
- W tamtą środę wieczorem spotkałam się z nim. Widywałam się z nim już od jakiegoś czasu. Podobał mi się, zresztą nadal mi się podoba… Ale do rzeczy.
- Nic nie mówiłaś o waszej znajomości…
- Tak, on zabronił mi mówić o tym tobie. Chciałam być wobec niego uczciwa… Trudno było mi utrzymać język za zębami, ale musiałam…
- Ok., co było potem?
- Powiedział, że nie możemy się już więcej spotykać. Wspominał coś o przestępstwie, nie zrozumiałam o co mu chodziło. Mówił, że przebywanie z nim skończy się dla mnie źle i żebym o nim jak najszybciej zapomniała. Nie chciałam tego, ale aby zachować resztki honoru strzeliłam mu w twarz… Następnego dnia jakiś facet do mnie zadzwonił i poprosił o spotkanie. Wiem, że to było bezmyślne, ale się zgodziłam i wieczorem poszłam w umówione miejsce. Jakiś łysy facet i dziewczyna zabrali mnie do jakiegoś budynku w lesie. Był tam tez Rafał, chciał mnie stamtąd zabrać, ale jeszcze w tym samym dniu wywieźli mnie do Niemiec.
Słuchając wyjaśnień Malwiny poukładałam sobie nowe fakty w głowie. Myślałam, że było inaczej, ukochany przedstawił to w nieco inny sposób, a okazuje się, że jednak chciał ją chronić.
- Nie zadręczaj się już tym- powiedziałam, na szczęście już jest po wszystkim i jesteś bezpieczna.
- Tak wiem, ale przeze mnie on leży w szpitalu…
- Jestem pewna, że nic mu nie będzie. Chodź, dam ci jakieś ubranie na zmianę, weźmiesz prysznic, pozbierasz się i pójdziemy coś zjeść.
W czasie gdy Malwina była w łazience, ja zadzwoniłam do Stephena. To jeden z kolegów Rafała, do którego miałam numer. Po chwili oczekiwania, w końcu odebrał.
- Hej Stephen, tu Wiktoria, co z Rafałem? Jesteście w szpitalu?
- Tak, jesteśmy tu wszyscy. Rafał jest jeszcze nieprzytomny, właśnie bada go lekarz. Za jakieś dwie godziny będę u ciebie i wszystko ci powiem.
- Dobrze, w takim razie czekam.
Ton głosu Stephena nie wróżył nic dobrego. Musi być z nim źle… Chciałabym być teraz przy nim, ale nie mogę zostawić Malwiny samej.
Podczas kolacji Malwina zaczęła temat Rafała:
- Jesteście parą?- spytała nieśmiało
- Tak, jesteśmy…
- Kochasz go?
- Jak nikogo innego na świecie… Zaufałam mu bezgranicznie. Myślę, że łączy nas prawdziwe uczucie. Z mojej strony to jest miłość od pierwszego wejrzenia.
Malwina wyraźnie posmutniała.
- Co on ma w sobie takiego, że przyciąga wszystkie dziewczyny jak magnes…
Po tych słowach zrozumiałam, że moja przyjaciółka również czuje coś do Rafała. Zapanowała niezręczna cisza. Po kilku minutach odezwałam się w końcu:
- Jesteś na mnie zła za to, że z nim jestem?
- Nie, no coś ty… Skoro się kochacie, to powinniście być razem, nie przejmuj się mną, odkocham się za jakiś czas.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że coś cię z nim łączy… Może gdybyś powiedziała mi o tym wtedy w czwartek w parku, nie doszłoby do aktualnej sytuacji…
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wiem, że powinnam była ci o wszystkim powiedzieć…
- Dobra, zapomnijmy o tym. Chodźmy do pokoju, lada moment powinien pojawić się Stephen.
Rzeczywiście za kilka minut wszedł do pokoju i przywitał się ze mną.
- Rafał się obudził… Niestety jego stan jest poważniejszy niż myślałem. Powinnaś do niego pojechać. W samochodzie czeka już na ciebie Michael. Ja tu zostanę z Malwiną.
Przestraszyłam się tej wiadomości. Pożegnałam się z Malwiną i pobiegłam do auta.
uuuu fajnie... :D ależ dynamika, super :D
OdpowiedzUsuńJuż idę czytać kolejny :)