wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 4

Czułam jak ktoś trzyma mnie za rękę… Oczy były wciąż zamknięte, pomimo starań nie mogłam sprawić, aby się otworzyły. Usłyszałam głos Rafała. Byłam pewna, że to on! Szeptem powiedział:
- Nie martw się, teraz już będzie wszystko dobrze.
Chciałam coś odpowiedzieć, ścisnąć go za rękę, ale czułam się bezsilna. Moje powieki nawet nie drgnęły. Pochylił się nade mną , delikatnie ucałował  w czoło i wyszedł.
Po jakimś czasie udało mi się wreszcie lekko otworzyć oczy. Jasne światło lampy sufitowej bardzo mnie raziło. Zobaczyłam wokół blade ściany, a nad sobą kroplówkę.
No ładnie… jestem w szpitalu. Zaraz przybiegła pielęgniarka z lekarzem.
- Jak się czujesz?- spytał młody doktor.
- Sama nie wiem, głowa mnie boli. - odpowiedziałam
- Jak się nazywasz?
- Wiktoria Kopacz… gdzie jestem?
- W szpitalu, w Łodzi.
- Uff… czyli prawie w domu.
- Zadzwoniliśmy już do twoich rodziców, powinni być tu lada moment.
Super… ciekawe co ja im powiem…
Nie minęło 10 minut, gdy do sali wbiegli moi rodzice. Już w progu mama zaczęła lamentować nad moim losem. Tata był bardziej opanowany.
- Jak to się stało córeczko? – zapytała przejęta mama.
- Yyyy… zaczęłam, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Jak mogłaś nie zauważyć tak wielkiego dołu?
- O czym ty mówisz?
- Twój kolega który cię wyciągnął dzwonił do nas i o wszystkim opowiedział.
- Gdybym odprowadził cię do samych drzwi, nie wpadłabyś tam! – powiedział tata.
Co oni gadają? Jaki dół? Jaki kolega? Nurtowały mnie różne pytania. Ale dla dobra ogółu postanowiłam na razie nic im nie mówić. W końcu sama nie wiedziałam co tak naprawdę się wydarzyło.
W szpitalu spędziłam jeszcze następne 3 tygodnie. Okropne nudy… dzień w dzień to samo, żadnej nowości. Oprócz rodziców, siostry i kilku koleżanek ze szkoły nikt mnie nie odwiedził. Miałam cichą nadzieję, że pojawi się u mnie Rafał, jednak nie doczekałam się jego wizyty. Zdziwiłam się, że Malwina ani razu do mnie nie zajrzała, nawet nie zadzwoniła. Dopytywałam się o nią ale bezskutecznie… Nikt nie powiedział mi nic ważnego. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Byłam dość ograniczona w tym szpitalu, telefon był jedyną rzeczą, dzięki której utrzymywałam kontakt z ludźmi. O dostępie do Internetu mogłam pomarzyć…
Dzień wypisania ze szpitala pamiętam doskonale. Już o 7.00 rano czekałam spakowana na rodziców. Nie mogłam doczekać się powrotu do domu. Była środa. Byliśmy już pod domem. Wyszłam z samochodu i na starym drzewie po drugiej stronie ulicy zauważyłam ogłoszenie.
Wielkie było moje zdziwienie, gdy zaczęłam czytać jego treść:
,, Zaginęła Malwina Szalka lat 17… ‘’ popatrzyłam na zamieszczone niżej zdjęcie, to była Malwina, moja najlepsza przyjaciółka! Ona zaginęła? To tłumaczyłoby jej nieobecność w szkole i brak kontaktu ze mną. Zaczęłam powoli analizować wszystkie wydarzenia z nieszczęsnego piątku, kiedy miała odbyć się osiemnastka Malwiny. Widziałam ją ostatni raz w czwartek w parku. Wieczorem dzwoniłam aby opowiedzieć jej o Rafale, ale nie odebrała…
W piątek nie dotarłam na jej urodziny, Rafał powiedział, że imprezy nie będzie, coś musiało się stać i on o tym wiedział.
Natychmiast pobiegłam do domu, odłożyłam torbę i wybiegłam. Z tego wszystkiego nie powiedziałam rodzicom, że wychodzę. Wiedziałam, że jak wrócę będzie afera, ale w tamtej chwili nie miało to dla mnie znaczenia. Chciałam dowiedzieć się co stało się w piątek, musiałam spotkać się z Rafałem. Drogę do jego domu znałam bardzo dobrze i trafiłam tam bez problemu. Przed garażem stało czarne BMW. Pomyślałam, że na pewno jest w domu. Nerwowo nacisnęłam na dzwonek, raz, drugi, trzeci… nikt nie otwierał. Otwórz te drzwi do cholery! Myślałam… Zaczęłam pukać. Po jakimś czasie dobijania się do drzwi, w końcu się otworzyły. Stanął w nich Rafał. Miał grobową minę.
- Wejdź- powiedział chłodno
Weszłam do środka, stanęłam w przedpokoju, on zniknął w pokoju obok. Ściągnęłam kurtkę i podążyłam za nim. W świetle lampy dostrzegłam na jego twarzy kilka zadrapań i plaster na skroni.
- Ojej… co ci się stało? - spytałam podchodząc do niego bliżej i lekko przejechałam mu ręką  po policzku. Spuścił głowę i odparł:
- To nic takiego…
- Powiedz mi, proszę… Ja wiem, że coś ukrywasz, dlaczego powiedziałeś moim rodzicom, że wpadłam do jakiejś dziury w lesie? Przecież ja pamiętam co się stało! Widziałam ich.
- Kogo?
- Tego łysego i twoją Sabinkę. Trzymali mnie w jakimś pomieszczeniu w lesie. To ten facet mnie pobił. Możesz mi powiedzieć o co w tym chodzi? Moja przyjaciółka zaginęła, wiesz coś o tym?
Rafał milczał. Popatrzył na mnie tym swoim tajemniczym wzrokiem i w końcu powiedział:
- Posłuchaj mnie uważnie Wiki… to co teraz powiem Może wydać ci się absurdalne, ale proszę nie przerywaj mi.
Ten ton przyprawiał mnie o dreszcze, ale odpowiedziałam spokojnie:
- Mów…
Rafał wziął oddech i zaczął:
- Wyjedziesz ze mną do Francji, nikomu o tym ani słowa, potrzebne ci rzeczy kupimy na miejscu.
Popatrzył na mnie, miałam oczy jak żaba, zamurowało mnie. Wziął moją dłoń i ją ucałował.
- Powiedz coś- poprosił cicho.
- A co ja mam mówić? Dalej nic nie rozumiem, nic mi nie wyjaśniłeś, mówisz tak, jakbyś oszalał. Powiedz, że żartujesz…
Wstał i poszperał w jednej z szuflad biurka. Wyjął jakieś dokumenty i położył je na stole, przede mną. Spojrzałam na nie. To były dwa dowody osobiste… Rafała i mój! Obejrzałam je dokładnie. Nie zgadzała się moja data urodzenia, wynikało z niej, że mam już 19 lat, a przy moim imieniu widniało nazwisko Rafała.
- Co to ma być?- spytałam lekko zdezorientowana
- Nasze nowe dowody…
- Przecież tu jest napisane…
- Wiem co tu jest napisane! Musiałem wyrobić fałszywe. Pamiętaj nazywasz się Wiktoria Skowron, masz 19 lat i jesteś moją żoną od roku.
Może nie była to odpowiednia chwila, ale popatrzyłam na niego i roześmiałam się. Rafał popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Co ty wymyśliłeś?- zapytałam, po co to wszystko?
- Bo bardzo mi na tobie zależy i nie chcę cię stracić… - powiedział i czule pocałował mnie w usta. Co to był za pocałunek… Chciałam aby ta  chwila trwała wiecznie…

6 komentarzy:

  1. Rozdział trochę dłuższy, ale mam nadzieję, że interesujący :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo jaka piękna końcówka :)
    rozdział świetny, cudownie to wszystko wymyśliłaś :D
    nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ulalalalalala :D mimo tego że juz to czytałam to muszę ci powiedzieć że znowu szczęka mi opadła :D <3 następny plis *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. ;D Na początku byłam za tym by go walneła ^^ Ale jak przeczytałam końcówkę to mi przeszło *.* :D Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. ;D łiii! Pocałunek w końcu;)) Zaciekawiona jestem co dalej! Bardzo interesująco piszesz kochana moja:* <3

    OdpowiedzUsuń