Wczorajszy wieczór zakończył się kłótnią w domu, spowodowaną przez mój późny powrót. Nie przejęłam się za bardzo wyrzutami rodziców. Są jak zwykle przewrażliwieni na moim punkcie. Jest to spowodowane tym, że moja starsza siostra nie mieszka już z nami i całą swoją rodzicielską miłość rodzice przelewają na mnie. Czasami czuję się jak jedynaczka.
Nie mogłam zasnąć, wierciłam się do 3.00 w nocy, ciągle myślałam o moim spotkaniu z Rafałem. Skutek był widoczny rano, gdy nie mogłam zwlec się z łóżka. Budzik zadzwonił jak zwykle o 7.00, zebrałam siły i byłam gotowa do wyjścia pół godziny później. Lekcje zaczynają się o 8.00, mieszkam niedaleko szkoły, więc nie muszę się spieszyć. Gdy weszłam do kuchni, na stole czekało na mnie śniadanie. Rodzice byli już w pracy, ale kanapki oznaczały, że mama już się nie gniewa.
Weszłam do szkoły 5 minut przed rozpoczęciem 1 lekcji. Na próżno szukałam po korytarzu wzrokiem Rafała, nigdzie go nie było.
Pierwsza lekcja minęła bez niespodzianek. Zdziwiła mnie tylko nieobecność Malwiny, nie wspominała, że jej nie będzie…
Na długiej przerwie postanowiłam obejść wszystkie zakątki szkoły i znaleźć Rafała, chciałam z nim porozmawiać. Wczorajsze zdarzenie zdawało się być tylko snem, musiałam sprawdzić co on powie. Tak jak myślałam, stał pod oknem otoczony grupką znajomych. Zauważył mnie. Uśmiechnęłam się do niego, ale on miał dziwny wyraz twarzy, po chwili odwrócił ją w stronę okna. Nie wiedziałam co mam zrobić… podejść, czy się wycofać… Usiadłam na schodach. Za chwilę usłyszałam dźwięk dzwonka. Rafał wraz z przyjaciółmi przeszli obok mnie, udając się na kolejną lekcję. Przechodząc nawet na mnie nie spojrzał! Byłam w szoku… Po wczorajszym dniu wydawało mi się, że między nami jest ok., poznaliśmy się wreszcie, nie byłam mu już całkiem obca!
Z trudem przesiedziałam kolejne lekcje, nie docierały do mnie żadne słowa nauczycieli, którzy jak zwykle paplali te swoje mądrości.
Wyszłam ze szkoły po 15.00, w drodze powrotnej towarzyszyła mi koleżanka z klasy Julka. Lubię ja, ale nie miałam ochoty na rozmowy. Widocznie to zauważyła i już na drugim skrzyżowaniu zostawiła mnie skręcając w inną uliczkę.
Po obiedzie przyjechał mój tata.
- Jesteś gotowa? Bierz rzeczy i jedziemy- oznajmił wpadając do mojego pokoju.
- Co??? Ach tak! Przecież dziś piątek… całkiem zapomniałam, że na weekend byłam umówiona z przyjaciółmi na imprezę.
- Tato, daj mi 10 minut, zaraz się ogarnę! – odkrzyknęłam i w błyskawicznym tempie zaczęłam się szykować.
Co prawda nie miałam odpowiedniego nastroju na zabawę, ale to przecież była osiemnastka Malwiny. Przypominając sobie o tym fakcie, pomyślałam, że to pewnie dlatego nie była dziś w szkole. Musiała wszystko przygotować.
Humor trochę mi się poprawił, gdy dojechaliśmy na miejsce i zobaczyłam znajome mi okolice domku letniego rodziców Malwiny, gdzie miała odbyć się impreza.
W środku paliło się światło. Była 19.00.
- Mam pójść z tobą?- spytał tata.
- Daj spokój, przecież trafię do drzwi- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ok., więc jestem po ciebie jutro o 20.00, tak?
- Tak tato, nie martwcie się o mnie, pa!
I wyszłam z samochodu. Tata odjechał, a ja byłam już pod drzwiami domu. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę i zakrył dłonią usta. Byłam przerażona. Takie sceny często oglądam w filmach, więc wiedziałam co robić. Z całej siły kopnęłam kolesia między nogi.
- Co ty wyprawiasz!? Odbiło ci?!
To był głos Rafała, z niedowierzaniem patrzyłam jak zwija się z bólu na schodkach tarasu.
- Rafał? Co ty tu robisz do cholery?! Co ty odwalasz? Wiesz jak mnie przestraszyłeś!?
- Uspokój się Wiki, musimy pogadać- powiedział poważnym tonem.
Chciał żebym weszła z nim do auta.
- Nigdzie z tobą nie idę! Przyjechałam na urodziny Malwiny, a poza tym w szkole jakoś nie chciałeś ze mną rozmawiać!
Tak na serio to chciałam z nim pójść… Byłam ciekawa co to za ważna sprawa, skoro posunął się do tak bezmyślnego zachowania.
- Nie będzie żadnej imprezy! Rozumiesz?!- wrzasnął na mnie.
- Dlaczego krzyczysz? Co się tobą dzieje?
- Chodź, jedziemy stąd! Chwycił mnie za ramię i ciągnął w stronę czarnego BMW.
- Zostaw mnie! – krzyczałam, lecz on nie zważał na moje krzyki.
Nagle poczułam mocne uderzenie w głowę. Zrobiło mi się słabo… Chyba upadłam. Nic więcej nie pamiętam z tamtego wieczora…
No no no, widzę, że się rozkręcasz :)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście jest fenomenalny, ale jak mógłby być inny skoro ty go napisałaś :)
Cieszę się, że wkręciłaś się w blogowanie i nie mogę doczekać się kolejnego :)
Pozdrawiam :D
Ojej :D Zaskoczyłaś mnie. Blog miłosny zmienia się w film grozy ^^ Ale to jeszcze lepiej. KOCHAM niebezpieczne romanse. Ale boje się o naszą główną bohaterkę ;d Mam nadzieję że nic jej nie będzie ide czytać kolejny rozdział. Ten jednym słowem : Zaskoczył mnie, powalił i zachwycił :D No może trochę więcej słów :D
OdpowiedzUsuń