Obudziłam się, słysząc jakiś hałas. Spojrzałam na zegarek, była 4:15. Zeszłam na dół, zapaliłam światło. W przedpokoju zobaczyłam siedzącego pod ścianą, kompletnie pijanego Rafała. Podeszłam do niego, popatrzył na mnie tępym wzrokiem i zaczął cos mamrotać pod nosem. Z tego co zrozumiałam, chciał mnie przeprosić. Pomogłam mu wstać i położyć się na kanapie w salonie. Lada chwila smacznie już spał. Za to ja nie zmrużyłam już oka do rana.
Już od 6:00 wzięłam się za sprzątanie. Czekałam aż obudzi się Rafał. Od wczoraj przeczytałam list od Kaśki kilka razy. Znowu obudziła się we mnie tęsknota i dręczyły mnie wyrzuty sumienia. To prawda, jestem strasznie nieodpowiedzialna. Moje rozmyślania przerwało wejście do kuchni mojego chłopaka. Wyjął z lodówki butelkę wody , napił się i dopiero mnie zauważył.
- Masz mi coś do powiedzenia?- zapytałam z wyrzutem
- O co ci chodzi?- odparł z sarkazmem.
- O twój powrót do domu. Dlaczego tak się zachowujesz?
- Daj spokój, przecież każdemu może zdarzyć się, że wróci do domu pijany…
- Nie chodzi o to, że się upiłeś, ale ogólnie nie rozumiem, dlaczego wściekasz się na mnie! To ja jestem winna temu, że musimy się ukrywać? Jeżeli tak działam ci na nerwy to po prostu powiedz. Wsiądę w pierwszy pociąg do Polski i zniknę ci z oczu!
- Przestań się wydzierać! Nie widzisz, że łeb mi pęka!?
Nie wytrzymałam tego i z całej siły, bez namysłu uderzyłam go w twarz. Czekałam na jego reakcję. Byłam pewna, że znowu będzie awantura. Zdziwiłam się, bo nawet się nie odezwał. Stał z nieco zwieszoną głową i patrzył na mnie jakoś smutno. Zrobiło mi się go od razu szkoda i zaczęłam:
- Przepraszam... Nie powinnam była...
- Nie przepraszaj. Zasłużyłem sobie na to...
- Zdenerwowałam się, bo ciągle tylko na mnie krzyczysz. Nie chce ciągle się z tobą kłócić...
- Wiem, też tego nie chcę, ale zrozum, martwię się o ciebie. Jeżeli ktokolwiek oprócz nas wie gdzie jesteśmy, może to być niebezpieczne! Nie możemy tu zostać…
- Sugerujesz, że znów czeka nas przeprowadzka?
- Niestety, to jest nieuniknione…
- Dokąd tym razem? Jeżeli mogę wiedzieć…
- A dokąd byś chciała?
- Nie powiesz, że mogę sobie wybrać, gdzie będziemy mieszkać…
- Tak, możesz wybrać kochana….
- W takim razie jedziemy do Anglii.
- Dobrze, jak sobie życzysz, pakuj się, za 3 godziny wyjeżdżamy.
Udaliśmy się do garderoby i zaczęliśmy pakować ubrania do walizek. Po pół godzinie byliśmy już gotowi do wyjścia.
Jeszcze do niedawna, gdyby ktoś powiedział mi, że tak będzie wyglądać moje przyszłe życie, wyśmiałabym go, ale teraz… Sama nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę…
Już wychodziłam z mieszkania, gdy zadzwoniła komórka Rafała. Leżała na stole w salonie, on był na zewnątrz, pakował walizki do bagażnika.
Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał napis- Malwina dzwoni… Z niedowierzaniem podniosłam komórkę i odebrałam.
- Halo? Malwina, to ty? Tu Wiktoria.
W słuchawce było cicho. Słyszałam jakiś szmer, jakby z oddali. Nagle krzyknęła:
- Pomóż mi, proszę!
- Halo! Gdzie jesteś? Powiedz co się z tobą dzieje? Malwina!
- Pospiesz się! Pojutrze wywożą mnie gdzieś indziej. Teraz jestem we Frankfurcie. Szpikują mnie jakimiś prochami, biją, nie mam szansy na ucieczkę!
- Spokojnie, powiedz dokładnie w jakim miejscu jesteś?
- Muszę już kończyć, nie zostawiaj mnie!
Rozmowa się urwała. Nie zdążyłam już nic powiedzieć. Miałam mieszane uczucia. Nie chciałam mówić o tym telefonie Rafałowi. Przeczuwałam, że znów skończy się to awanturą. Ale jak ja sama dostanę się do Niemiec i ją znajdę??? Nie dam rady…
Może tym razem jego reakcja będzie inna… W końcu mówił, że jestem dla niego ważna, że mnie kocha…
Moje rozmyślania przerwał jego głos:
- No chodź już Wiki! Wszystko gotowe!
Nie wychodziłam z domu. Nadal nie byłam pewna swoich zamiarów. Przez myśl przebiegła mi możliwość mojej ucieczki od Rafała i czas samotnych i niebezpiecznych poszukiwań Malwiny. Nie! Przecież tego nie chciałam, pragnę być z nim, przyrzekłam być z nim zawsze szczera. W drzwiach ukazał się on. Podszedł do mnie i zapytał:
- Coś się stało? Dlaczego nie wsiadasz do auta? Masz mój telefon w dłoni?
Rzeczywiście, ciągle trzymałam w ręce jego komórkę. Zrobiło mi się głupio.
- Wiesz kochanie… muszę ci coś powiedzieć- oznajmiłam.
- W takim razie zamieniam się w słuch…
- Przed chwilą dzwonił twój telefon, to była Malwina…odebrałam.
W tym momencie przerwałam, byłam ciekawa jego reakcji.
- No… odebrałaś i co? Mówiła coś?
Zdziwił mnie jego bardzo spokojny i opanowany ton głosu, nie dostrzegłam, żeby był na mnie zły.
- Tak, powiedziała, że jest we Frankfurcie. Błagała żebyśmy jej pomogli, mówiła, że jest szpikowana narkotykami i bita! Musimy jej pomóc Rafał…
Głos mi zadrżał, czekałam na odpowiedź. Przytulił mnie i powiedział:
- Masz rację… nie możemy jej tak zostawić. Tym bardziej, że trafiła tam przeze mnie. Musimy spokojnie zastanowić się, co zrobimy.
Znowu byłam pozytywnie zaskoczona. Poczułam ulgę, że Rafał zmądrzał i zaczął rozsądnie myśleć. Dobrze, że mu o wszystkim powiedziałam i mój plan ucieczki legł w gruzach. Na dowód wdzięczności za zrozumienie czule go pocałowałam.
- Dziękuję…- szepnęłam mu cicho do ucha.
- Nie dziękuj- odrzekł melodyjnym głosem i tym razem to on zaczął całować mnie.
Po chwili przyjemności, postanowiliśmy pójść do znajdującej się niedaleko restauracji. Mieliśmy zaplanować naszą podróż do Niemiec i przy okazji zjeść kolację.
Podczas kolacji ustaliliśmy, że wyjeżdżamy od razu. Nie mieliśmy czasu, nie mogliśmy zwlekać. Rafał mniej więcej wiedział, gdzie mają swoją siedzibę ci przestępcy. Powiedział, że kilka razy podsłuchał, gdzie wywożą te dziewczyny. Był przeciwny, abym jechała z nim, ale wiedział, że nawet gdyby mnie nie zabrał ze sobą i tak bym tam jakoś trafiła.
Po powrocie, nawet nie wchodziliśmy do naszego domu we Francji. Od razu wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy.
Bogaty ten Rafał, taki spontan mi si podoba. Dużo się dzieje i ciekawa jestem co z tą Malwiną będzie dalej, a jeśli chodzi o Rafała to czasem go nie rozumiem, ale z resztą-jest facetem. A ich często nie da się zrozumieć. Weny Weny Weny!! Pozdrawiam :*:*:*:* mua!
OdpowiedzUsuńprzyznam, że taki facet mi się podoba, ale nie chciałabym jechać do Frankfurtu na miejscu Wiktorii, bo jestem straszną choleryczką i nie wytrzymałabym tam.
OdpowiedzUsuńWooow, super :) rozkręcasz się widzę :) świetny rozdział, czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuń