czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 6

Ten tydzień minął wyjątkowo powoli. Paryż był bardzo piękny, Rafał uroczy i miły, ale i tak nie mogłam znaleźć sobie miejsca i wciąż dręczyły mnie ponure myśli. Przejmowałam się Malwiną. To moja przyjaciółka, przecież nie mogę pozwolić na to, aby coś jej się stało. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Tęskniłam też za rodzicami, szkołą, przyjaciółmi…
Kilka dni temu byłam na wielkich zakupach w centrum handlowym. Dostałam masę pieniędzy od Rafała, więc mogłam zaszaleć. Potrzebne było mi wszystko, w końcu do Francji przywiozłam tylko to, co miałam na sobie w dniu wyjazdu. Praktycznie na każdym kroku towarzyszył mi ukochany. Nie chciał spuszczać mnie z oka, bardzo martwił się, że coś mi się stanie. Nie powiem, że mi się to nie podobało… wprost przeciwnie. Prosił, abym starała się zapomnieć o dotychczasowym życiu. Miałam zacząć nowy etap, całkiem mi nie znany, wkroczyłam w dorosłe życie.

Już po kilku tygodniach zauważyłam u siebie zmiany. Wydaje mi się, że wydoroślałam…
Nauczyłam się w końcu gotować! A przyznam, że nigdy nie garnęłam się do garów. Rafał chwalił każde przygotowane przeze mnie danie, nawet wtedy, gdy nie było do końca udane…
Poznaliśmy nowych sąsiadów. Porozumiewanie się z nimi nie było przeszkodą, gdyż oboje w liceum mieliśmy j. francuski w toku nauczania.
Silvia i Miriam to fajni ludzie. Mieszkają naprzeciwko nas i zaprosili nas ostatnio na kolację.
Oczywiście dla wszystkich tu, jesteśmy małżeństwem. Udawanie doskonale nam wychodzi. Wczoraj byliśmy u jubilera, żeby kupić obrączki. W końcu jak na młode małżeństwo przystało, musimy je nosić, aby być bardziej wiarygodnymi.
Rafał stawał się coraz bardziej czuły i troskliwy. Znów widziałam w nim tego chłopaka, którego z przejęciem mijałam na szkolnym korytarzu...
Był 24 wrzesień, moje osiemnaste urodziny. Byłam pewna, że on nawet o nich nie wie. Przebywałam w domu sama, właśnie prasowałam w salonie ubrania, kiedy w drzwiach stanął mój ukochany z wielkim bukietem róż i szampanem w ręku.
- Rafałku… pamiętałeś?
- Jak mogłem zapomnieć o twojej osiemnastce!?
Byłam taka szczęśliwa, rzuciłam mu się na szyję i zaczęliśmy się namiętnie całować. Kto wie jak by się  skończyły te czułości, gdyby nie dzwonek do drzwi.
- Kto to może być? Spodziewasz się kogoś- zapytałam,
- Nie, nikogo nie oczekuję, poczekaj na górze, zobaczę o co chodzi.
Posłuchałam Rafała i udałam się do pokoju na górze. Za 5 minut wszedł do niego z przerażoną miną. W ręce trzymał kopertę.
- To list do ciebie…- oznajmił, wpatrując się w zaadresowaną kopertę.
Wzięłam ją do ręki i rozpieczętowałam. Z zaciekawieniem przeczytałam uważnie krótką treść listu:
,, Droga Wiktorio, co się z tobą dzieje? Dlaczego zostawiłaś rodzinę, szkołę? Zawsze uważałam cię za rozsądną dziewczynę. Twoi rodzice umierają ze strachu o ciebie. Szuka cię policja i znajomi. Jeżeli jest z tobą Malwina, pakujcie się i wracajcie… Wszyscy za wami tęsknią.’’
Katarzyna Nowicka.
- Kto to jest, ta Kaśka?- spytał Rafał
- To moja dobra koleżanka z klasy.
- Skąd ona wie do kogo i gdzie ma zaadresować list?!
- Nie mam pojęcia… ale z tego co wiem, jej tato jest detektywem, może to ma coś z tym wspólnego…
Tyle mu wystarczyło. Bardzo się zdenerwował i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Już dawno nie był taki agresywny. Miewał ataki złości, ale tylko wtedy, gdy zaczęłam rozmowę o Malwinie. Gdy o tym nie wspominałam, był ciepły i wrażliwy.
Zeszłam na dół, przez okno zobaczyłam jak odjeżdża spod domu swoim samochodem.

2 komentarze:

  1. Wow... ale ekscytujący rozdział, świetnie :) No niestety Wiktoria będzie musiała poczekać ze świętowaniem urodzin, niestety...
    Bosko to wszystko opisałaś, czekam na kolejny :) Powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha a czekałam na imprezkę ^^ Ale na bank się pogodzą, nie wiem znowu o co temu rafałowi chodzi xD Przecież ona przeczytała tylko list :P Ach. Jak oni dobrze udają małżeństwo :D Mogli by nim być ^^ Czekam na nn pozdrawiam :D !

    OdpowiedzUsuń