środa, 16 maja 2012

Rozdział 12

Nie odważyłam się powiedzieć Rafałowi o moim stanie. Był taki wesoły, uśmiechnięty, nie mogłam pozbawić go tak dobrego nastroju. Dziś w nocy nie byłam w pokoju sama. Na kanapie spał Michael. Uparł się, że nie zostawi mnie samej. Jego reakcja była spowodowana tym, że po powrocie ze szpitala do hotelu, prawie zemdlałam. Michael przyniósł mi do łóżka kolację i co kilka minut pytał, czy dobrze się już czuję. Trochę mnie to denerwowało, ale fajnie, że ktoś jeszcze się o mnie troszczy i nade mną nadskakuje. Michaela traktowałam jak prawdziwego przyjaciela. Wiedziałam, że nie ma w stosunku do mnie dziwnych zamiarów, tak jak to było w przypadku Maxa…
Dziś jest już piątek. Lekarz prowadzący Rafała powiedział, że mój ukochany może niedługo wyjść ze szpitala. Jego stan, zarówno fizyczny, jak i psychiczny był dobry. Po południu miałam umówioną wizytę u ginekologa. Około godziny 13.00 ktoś zapukał do moich drzwi. Zdziwiłam się, bo Michael miał być dopiero po 16.00. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam stojącego w nich Rafała. Uśmiechał się tajemniczo.
- Rafał! Co ty tu robisz?
- Ale powitanie… Myślałem, że się ucieszysz…
- Cieszę się! Bardzo się cieszę, że cię widzę!
Rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie mocno i zaczął całować. Odwzajemniłam mu tym samym.
Weszliśmy do pokoju, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz co kochanie, ja już wszystko pamiętam! Przypomniałem sobie wszystko! I ciebie także…
- Naprawdę? Pamiętasz co działo się przed twoim wypadkiem?
- Tak, wszystko dokładnie pamiętam. Przepraszam…
- Za co?
- Tyle czasu zmarnowanego przeze mnie. To straszne uczucie nie mieć żadnych wspomnień i nie wiedzieć kim się jest…
- Przestań, przecież nie mogłeś przewidzieć jak skończy się próba odbicia Malwiny. Dobrze, że już jest po wszystkim i czujesz się lepiej.
- Teraz nasze życie może wreszcie się ułoży. Nie zapowiada się na razie żadna niespodzianka, prawda?
- Yyy... Jak by ci to powiedzieć…
- Coś się stało? Powiedz mi wszystko, tylko szczerze. Co się dzieje?
- Pamiętasz jak spędziłeś ostatnią noc ze mną?
- Tak, pamiętam… Cos było nie tak?
- Niee… Tylko widzisz… Tydzień temu poczułam się gorzej i poszłam do lekarza.
- Jesteś chora?
- Nie do końca… Jestem w ciąży.
Zapadło głuche milczenie. Patrzył na mnie i jego wzrok powędrował na mój jak mi się wydawało, lekko już zaokrąglający się brzuch.
- To moje dziecko? – spytał poważnie.
- Bożee… Rafał, błagam cię! A kogo ono ma być?
- Tak tylko zapytałem, dla pewności… Jeżeli więc jesteś w ciąży ze mną, to dlaczego się martwisz?
- Żartujesz? Mam 18 lat, nie mam wykształcenia i jestem na przymusowej emigracji…
- Ale masz mnie, a ja cię nie zostawię. Zaopiekuję się tobą i naszym dzieckiem.
Zdziwiłam się jego spokojną reakcją. Nie był przerażony wiadomością, że za jakieś 7 miesięcy będzie ojcem. Przytuliłam się do niego i podziękowałam mu cicho. Pogładził mnie po włosach i pocałował w czoło.
Przed 16:00 przyjechał po mnie Michael. Jego również zdziwił widok Rafała w moim pokoju. Cieszył się, że jego przyjaciel czuje się już dużo lepiej.
- Chcę pojechać z wami. – oznajmił mój ukochany.
- Jeżeli chcesz, to oczywiście, pojedziemy razem. – odpowiedziałam wesoło.
Całą trójką udaliśmy się do naszego BMW. Za kilka minut byłam już w gabinecie doktora Fischera. Dokładnie mnie zbadał i wykonał USG.
- Z tego co widzę, dziecko rozwija się prawidłowo. Pani wyniki także są zadawalające. Przepiszę pani witaminy i jeżeli nic niepokojącego nie będzie się działo, zgłosi się pani do mnie za dwa miesiące.
- Dobrze. Dziękuję za wizytę. Do widzenia!
Gdy tylko wyszłam z gabinetu, byli już przy mnie zarówno Rafał jak i Michael. Chciało mi się śmiać, gdy jednocześnie zapytali:
- I jak tam wyniki?
Wyglądali jak dwaj zatroskani, przyszli tatusiowie. Popatrzyłam na nich z lekkim uśmiechem. Michaelowi zrobiło się trochę głupio i zaczął się tłumaczyć:
- Przepraszam… Zachowuję się co najmniej tak, jakbym  miał zostać przynajmniej ojcem chrzestnym tego malucha.
- Nie musisz się o to martwić, masz to załatwione!- powiedziałam wesoło.
- Serio? Mogę być ojcem chrzestnym?
- Tak, możesz Michael… - dodał z uśmiechem Rafał.
Wieczór spędziłam tylko z ukochanym. Bardzo długo rozmawialiśmy. Opowiadałam mu, co działo się u mnie, kiedy on przebywał w szpitalu. Nie oszczędziłam mu historii z Maxem w roli głównej, jaka mnie niedawno spotkała. Rafał usłyszawszy tego, w jaki sposób zachował się jego kolega, strasznie się zdenerwował i zaraz chciał do niego iść, żeby powiedzieć mu, co o nim mysli. Przebłagałam go jednak aby został w pokoju. Argumentowałam to późną porą i moim złym samopoczuciem. Tak naprawdę czułam się dobrze, ale nie chciałam, żeby zostawał mnie nawet na chwilę.

2 komentarze:

  1. jak romantycznie... cudowny rozdział :) super, że Rafał odzyskał pamięć i ucieszył się na wieść o dziecku, taki facet to skarb :)
    rozdział świetny, jak każdy zresztą... co tu więcej mówić... jesteś urodzoną pisarką i dlatego właśnie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
    pozdrowionka :D

    OdpowiedzUsuń