Michael nie był zbyt rozmowny. Nie chciał mi nic powiedzieć o stanie zdrowia Rafała. Byłam zdezorientowana, gdy wchodząc do sali, w której leżał Rafał, drugi z kolegów- Max powiedział:
- Wiki, tylko nie przestrasz się jego reakcji. Lekarz mówił, że to minie.
Cała w stresie podeszłam do jego łóżka.
- Cześć kochany, jak się czujesz?
Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, jakby był nieobecny. Odwrócił wzrok w stronę ściany i nie odezwał się słowem.
- Rafał, dlaczego milczysz? Źle się czujesz? Popatrz na mnie…
Dalej patrzył w jeden punkt, nie zareagował na moje słowa. Wzięłam go za rękę. Szybko zwrócił wtedy głowę w moja stronę i zabrał swoją dłoń z mojej.
- Idź już! – powiedział podniesionym głosem.
- Co się stało? Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać?
- Wyjdź! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
- Nie krzycz, jeżeli nie chcesz, to nie musimy rozmawiać, posiedzę tutaj przy tobie tylko, żebyś nie był sam.
- Nie odczuwam potrzeby, abyś tu była…
Powiedział to takim tonem, że zrobiło mi się przykro. Był taki obojętny i zimny. Pomyślałam, że to pewnie przez uderzenie w głowę, jakiś szok, czy coś w tym stylu.
- Dobrze, wyjdę… Jeżeli będziesz chciał mnie widzieć, jestem na korytarzu.
Wyszłam na korytarz i usiadłam na krześle. Podszedł do mnie Max:
- I jak? Co mówił?- spytał z przejęciem.
- Nic, kazał mi wyjść, nie chce ze mną rozmawiać… - powiedziałam przez łzy.
Max usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie płacz… Lekarz powiedział, że powinien odzyskać pamięć…
- Co?! To on stracił pamięć?!
- No tak, to dlatego tak cię przyjął, on cię nie zna…
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co myśleć. Amnezja tłumaczy jego zachowanie, ale co teraz z nim będzie… Chciałam osobiście porozmawiać z lekarzem. Poprosiłam Maxa, aby poszedł ze mną. Rozmowa była krótka, ale treściwa. Ciągle słyszę jego słowa:
- Pani mąż może już nigdy nie odzyskać pamięci, ale może też zdarzyć się tak, że odzyska ją z dnia na dzień. To skrajny przypadek, on na razie nie jest świadom kim jest i nie ma żadnych wspomnień z przeszłości. Musimy czekać, aż poprawi się jego stan psychiczny.
Byłam przerażona i czułam się tak, jakby moje życie straciło sens. Jestem teraz dla niego całkiem obca, a jeśli już nigdy nie odzyska pamięci, co z nami będzie…
Prosto z pokoju lekarskiego znów poszłam do Rafała.
- Rafałku, kochanie, to ja Wiktoria, pamiętasz mnie? Powiedz, że mnie pamiętasz, proszę…
- Nie pamiętam cię, przepraszam…
Rozpłakałam się i położyłam głowę na poduszce obok niego.
- Kocham cię, nie rób mi tego, musisz coś sobie przypominać…
- Też chciałbym móc powiedzieć, że cię kocham, ale tego nie czuję… Nic do ciebie nie czuję, nie znam cię.
W tamtej chwili czułam się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Mój chłopak wyznał, że mnie nie kocha… To było straszne uczucie, nie umiem wyrazić słowami, tego co wtedy działo się ze mną. Całkiem załamana i zapłakana wyszłam na korytarz. Pierwszy zobaczył mnie Michael. Podszedł do mnie i objął przyjacielsko. Byłam taka rozbita, że nie docierały do mnie jego słowa otuchy. Wtulona w jego ramiona próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie. Za kilka minut podszedł do nas Max.
- Wiki, chcesz, żebym zawiózł cię do hotelu? Nie ma sensu, żebyś tu siedziała. Dopóki jego stan się nie poprawi, nie będzie chciał cię widzieć.
- Tak, masz rację, nie jestem mu potrzebna…
- Nie to chciałem powiedzieć…
- Wiem, chodźmy.
Pół godziny później byliśmy już w pokoju. Przebywający w nim Stephen i Malwina, najwyraźniej bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Nie pasowałam do nich ze swoim złym humorem. Porozmawiałam chwilę z przyjaciółką, która chciała mnie pocieszyć, lecz nie udało jej się to. Następnie zostałam prawie siłą zaciągnięta przez Maxa na śniadanie. Przesiedziałam w szpitalu całą noc, ale nie miałam apatytu.
- Musisz coś jeść. Chcesz tez wylądować w szpitalu? Myślisz, że Rafał chciałby tego? – próbował przekonać mnie Max.
- Nie wiem, czego on by chciał… Jest teraz całkiem innym człowiekiem.
- Zobaczysz, wszystko niedługo wróci do normy, Rafał sobie wszystko przypomni i będziecie żyli jak dawniej.
- To miłe, że próbujesz mnie pocieszyć, ale zrozumiałam, co powiedział lekarz…
- Wiesz, on nie przekreślił tego, że Rafał z tego wyjdzie. Musimy mieć nadzieję.
- Moje życie to ostatnio same nadzieje.
- Nie mogę patrzyć jak się zadręczasz… Myślę, że na razie nie powinnaś spotykać się z Rafałem. To wpływa źle na was oboje.
- To co mam niby robić tu sama? Nie chce ciągle siedzieć w hotelu i objadać się słodyczami…
- Nie będziesz sama, masz mnie, Michaela, Malwinę i Stephena. Jesteś naszą przyjaciółką, pomożemy ci.
Na te słowa od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Dobrze jest mieć przyjaciół w trudnych chwilach.
oo jej. ale dobrze, ze ma chociaż przyjaciół, na których może polegać.
OdpowiedzUsuńehe :) ale z tymi przyjaciolmi to jeszcze roznie bedzie... :/ ale to w nastepnych rozdzialach :)
Usuńbożżżżżeeeee! jakie to wzruszające! + sialala ja wiem co będzie dalej :D Ahahha + dawaj następny :D + albo mi się wydaję albo zmieniasz trochę te rozdziały :D
OdpowiedzUsuńoooooo nie, jak to stracił pamięć?! proszę cię, dodaj szybciutko następny, bo umrę z niepokoju :) jesteś świetną pisarką, dodawaj kolejny, proszę :D
OdpowiedzUsuń