Wiosna… Jaka to piękna pora roku. Wszystko budzi się do życia po ponurej zimie, kwiaty kwitną. Tak, myślę że również w moim życiu nadszedł czas zmian. Czas pobudki, opamiętania, to początek nowego życia, czuję to…
Ach… częste i długie refleksje nad życiem towarzyszą mi już od bardzo dawna. Obserwuję zmieniający się świat, ludzi, zachowania, moje otoczenie. Tego dnia rozmyślając o różnych rzeczach w parku nawet nie przypuszczałam, że stanie się coś, co zmieni moje życie i mnie na zawsze.
Siedziałam z przyjaciółką na ławce, pod wielką topolą, rozmawiałyśmy- jak to siedemnastolatki o szkole, chłopakach, imprezach… Słońce delikatnie ogrzewało nasze uśmiechnięte twarze. Malwina, bo tak ma na imię moja przyjaciółka, to bardzo wesoła, szalona dziewczyna, z poczuciem humoru, pomocna, rozumiemy się bez słów.
Była już 16.00, postanowiłyśmy, że czas już wracać do domu. Tak jak zwykle bywało, przy fontannie, która znajdowała się przy wyjściu z parku, udałam się w prawo, a Malwina w lewo. Odległość z parku do mojego domu to ok. 500m. Z natury jestem trochę roztrzepana i od czasu do czasu przytrafiają mi się małe wypadki, więc wcale nie zdziwiłam się że już opuszczając park potknęłam się i o mały włos nie wylądowałam na ziemi. Zbliżyłam się do pasów, w uszach jak zwykle słuchawki, dobiegały do mnie tylko dźwięki piosenki „ Dagger’’.
Już miałam zamiar postawić nogę na pasy i przejść na drugą stronę ulicy, gdy w jednej chwili poczułam jak ktoś mocno ściska mnie za rękę i odciąga w tył. Przed oczami śmignęła mi rozpędzona ciężarówka, wszystko to działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłam krzyknąć. Stałam chwilę, patrząc na ulicę i oddalającą się ciężarówkę, nie zwracając uwagi na to, że osoba, która mnie uratowała od tragicznej śmierci, ciągle stoi za mną i trzyma za rękę. Po chwili odwróciłam powoli głowę w stronę mojego wybawcy. To był dla mnie jeszcze większy szok niż przed minutą gdy prawie potrącił mnie samochód. Zobaczyłam przed sobą wysokiego, blond włosego chłopaka, patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem. Nie potrafię opisać słowami tego, co działo się w mojej głowie i sercu tamtej chwili. Dobrze go znałam. Obserwowałam go już od roku, na szkolnych korytarzach. Był po prostu słodki! Gdy przechodziłam obok niego na korytarzu, serce zaczynało mi bić szybciej. Bardzo mi się podobał, ale nigdy nie miałam odwagi z nim porozmawiać.
Pewnie wyglądałam wtedy bardzo dziwnie, bo Rafał zaczął się delikatnie uśmiechać.
- Wszystko w porządku? - Zapytał czule.
- Yyyyy… jasne, wszystko ok. – wyjąkałam.
- No nie wiem, wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć.
- Nie, nic mi nie jest.- zapewniłam, ale nie byłam dość przekonywująca, chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Szliśmy tak chodnikiem w milczeniu. Po 5 minutach nagle otrzeźwiałam i zatrzymałam się.
- Co się stało? – spytał Rafał.
- Gdzie ty mnie prowadzisz?
- Jak to gdzie? Do domu!
- Może cię zaskoczę, ale mój dom jest w przeciwnym kierunku.
- A czy ja powiedziałem, że idziemy do ciebie?
- Możesz mówić trochę jaśniej?
- Idziemy do mnie, przecież nie zostawię cię samej w takim stanie na chodniku.
Z uwagą słuchałam każdego wypowiedzianego przez niego słowa. Zastanowiłam się i odpowiedziałam z ironią:
- Nawet mnie nie znasz, a zabierasz mnie do swojego domu!
On natomiast odrzekł z tajemniczym uśmiechem, który kocham:
- Nawet nie wiesz jak dobrze cię znam Wiktorio…
W tym momencie mnie zatkało, on wie jak mam na imię, powiedział, że mnie zna! Chyba całkiem mi odbiło, to nie dzieje się na prawdę. Nie odpowiedziałam już nic, a on znowu złapał moją dłoń i poszliśmy przed siebie.
Gdy weszliśmy do jego mieszkania, spojrzałam na zegar, wiszący na ścianie w przedpokoju. Była 16.40, jeszcze przed niecałą godziną rozmawiałam w parku z moją przyjaciółką, a teraz jestem w obcym mieszkaniu z chłopakiem, którego ubóstwiam, chociaż praktycznie go nie znam.
Weszliśmy do dużego pokoju.
- Czuj się jak u siebie, zaraz wracam, tylko przygotuję dla ciebie herbatę.
Usiadłam na jasnej kanapie i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Moją uwagę zwróciła półka, na której stała klatka. Podeszłam bliżej i zobaczyłam w niej prześlicznego , białego króliczka, który patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem. Najprawdopodobniej przerwałam mu obiad, bo spod łapek wystawał mu liść sałaty. Usłyszałam kroki, do pokoju wszedł Rafał z kubkiem w ręku.
- Widzę, że poznałaś już Puszka, może teraz my się lepiej poznamy? Co ty na to?
- Myślę, że to dobry pomysł. Tak w ogóle to przepraszam, nawet ci jeszcze nie podziękowałam, ,a gdyby nie ty, to… sam wiesz.
- Nie ma sprawy, chociaż nie ma nic za darmo, uratowałem ci życie z myślą, że mi się odwdzięczysz.
- Tak? To zastanawiające, że miałeś czas na zastanowienie, kiedy w ułamku sekundy złapałeś mnie za rękę.
- Nie chcę się chwalić, ale jestem wyjątkowy i tym tłumaczę swoje odchyły.
Uśmiechnęłam się . Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę tak swobodnie z nim rozmawiać! Dziwnie się czuję, mam wrażenie jakbyśmy się znali od kilku lat.
Siedzieliśmy w pokoju, przy zaświeconej lampie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wiele nowych rzeczy dowiedziałam się o Rafale. To naprawdę świetny chłopak i bardzo romantyczny.
Nawet nie zauważyłam kiedy minęło te 5 godzin. Popatrzyłam na telefon, kilkanaście nieodebranych połączeń od rodziców, a na zegarze 21.30.
- O Boże! Ale się zasiedziałam! Dlaczego nie mówisz, że już tak późno? Muszę się zbierać.
- Poczekaj, nie denerwuj się. Już się ubieram i za chwilę będziesz w domu.
Te słowa mnie uspokoiły i powoli zaczęłam ubierać kurtkę i buty. Rafał czekał na mnie przy drzwiach z kluczykami w ręku.
- Nie wiedziałam, że masz prawo jazdy! – powiedziałam zdziwiona.
- Sam nie mogę się do tego przyzwyczaić. – zaśmiał się Rafał.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do garażu. Samochód cudowny, czarne BMW, widać, że niedawno wyjechał z salonu.
Pod domem byłam już po kilku minutach. Wysiadając z samochodu, zapytałam:
- Nie powiedziałeś jak mam ci się odwdzięczyć za uratowanie mi życia…
- Jeszcze o tym pomyślę. Zmykaj do domu, bo rodzice pewnie umierają ze strachu o ciebie.
- No to pa!
- Pa, słodkich słów Wiki!
Wyszłam z samochodu i szybkim krokiem udałam się pod drzwi domu. Gdy obejrzałam się do tyłu czarnego BMW już tam nie było.
No i jest i ona! :)
OdpowiedzUsuńAngela, super rozdział, z miłą chęcią przeczytam wszystko jeszcze raz :D
Czekam z niecierpliwością na kolejne :)
Jusia :)
Witaj nowa blogerko :D Chociaż słowo nowa jest chyba złe bo wydałaś mi się na profesjonalistę. Świetnie to opisałaś. ;D No i Rafał. xD Jak jeszcze będziesz go tak opisywała to zaraz sama się zakocham ;) Naprawdę cieszę się że Jusia poleciła mi twojego bloga ;D Czekam na kolejną notkę, życzę weny ^^
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuje za miłe komentarze :) cieszę się, że komuś podoba się to co piszę:D
UsuńWow! jestem pod wrażeniem Twoich zdolności Angeluś :) Powiem szczerze, że bardzo mnie to cieszy, że piszesz, bo wychodzi Ci to na prawdę nieźle ^^ nawet świetnie. Już się wciągnęłam i przechodzę do następnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńMadzia:)