Mieszkamy u moich rodziców już od trzech tygodni. Zdążyliśmy się ze sobą poznać i zadomowić. Rafał jest akceptowany w domu, można powiedzieć, że stał się członkiem naszej rodziny. Stan jego ojca jest coraz lepszy. Wspólnie z ukochanym odwiedzamy go w szpitalu bardzo często. Prawdopodobnie za kilka tygodni wróci do domu. Rafał znów stał się wesoły i pogodny. Nie martwił się już o ojca. Niestety nasza sielanka nie trwała zbyt długo… Wczoraj do naszych drzwi zapukał policjant. Wypytywał mnie o Rafała, którego wówczas nie było w domu. Przestraszyłam się tego najścia, tym bardziej, że policjant chciał zaczekać na mojego chłopaka. Zaprosiłam go więc do salonu i usiadłam w fotelu. Dalej pytał o Rafała, skąd go znam, co o nim wiem, pytał też o Sabinę i o wiele innych rzeczy. Panowała drętwa atmosfera. Siedziałam jak na szpilkach i czekałam kiedy do domu wróci mój ukochany. Nie miałam nawet jak poinformować go o wizycie posterunkowego. Ciągle byłam obserwowana przez umundurowanego mężczyznę, który nie spuszczał mnie z oka.
Po około dwudziestominutowym oczekiwaniu w końcu do pokoju wszedł Rafał. Policjant na jego widok od razu wstał i poważnym tonem zapytał:
- Pan Rafał Skowron?
- Tak.
- Jest pan zatrzymany pod zarzutem popełnienia poważnego przestępstwa.
- O co chodzi?
- Wszystkiego dowie się pan na komisariacie.
Nie protestując, Rafał udał się za nim w stronę drzwi.
- Rafał…- wyszeptałam.
Odwrócił się do mnie i popatrzył smutnym wzrokiem. Z ruch jego ust wyczytałam słowa:
- Nie martw się, kocham cię…
Siedziałam zapłakana do czasu, aż do domu wrócili rodzice. Gdy zobaczyli mnie siedzącą pod ścianą, kompletnie załamaną, przestraszyli się mojego stanu i nie wiedzieli co się ze mną dzieje. Pomału wyciągnęli ze mnie informacje dlaczego tak się zachowywałam. Byli bardzo zdziwieni i przerażeni faktem aresztowania swojego przyszłego zięcia. Nie mieli pojęcia o jego powiązaniach z podejrzanymi typami ze świata przestępczego i nie zamierzałam ich o tym zawiadamiać. Gdyby wiedzieli o handlu nastolatkami, odizolowaliby mnie od Rafała na sto procent, a przecież to była ostatnia rzecz jakiej wtedy pragnęłam.
Co teraz z nim będzie… Jak mogę mu pomóc… Cała noc była dla mnie wiecznością. Ani na chwilę nie zmrużyłam oka. Nie potrafiłam wyobrazić sobie Rafała siedzącego w więzieniu i mnie samotnej i zamartwiającej się o niego całymi dniami. Musiałam coś wymyślić i to jak najszybciej. Postanowiłam poradzić się Stephena, którego ojciec był prawnikiem. Może on mógłby nam pomóc… Warto chwytać się każdej deski ratunku. Po 8:00 ubrałam się i poszłam odwiedzić Malwinę. Nie wiedziałam gdzie aktualnie mieszka Stephen, bo rodzice Malwiny nie zgodzili się, aby zamieszkał razem z nimi. Wspólnie z przyjaciółką udałyśmy się kilka budynków dalej od jej mieszkania i odwiedziliśmy Stephena. Nie był zdziwiony naszą wizyta, ponieważ Malwina zadzwoniła do niego wcześniej i zawiadomiła, że się u niego pojawimy. Odbyliśmy poważną rozmowę. Dowiedziałam się wiele interesujących rzeczy, gdyż Stephen przez dwa lata studiował prawo i był obeznany w takich sprawach. Powiedział, że nie mam się na razie czym martwić i że poprosi o pomoc swojego tatę. Byłam mu bardzo wdzięczna, pomoc nam kosztowała go sporo wysiłku, wykonał wiele telefonów do Niemiec i w lepszym humorze poinformował mnie, że jego ojciec zgodził się reprezentować mojego chłopaka w sądzie. Potrafił on mówić po polsku, ponieważ jego mama była Polką, więc nie było problemu z porozumiewaniem się. Wizyta u Stephena poprawiła mi nastrój i podniosła na duchu. Chciałam teraz jeszcze spotkać się z ukochanym i o wszystkim mu powiedzieć, ale niestety z tego co się dowiedziałam, mogłam go odwiedzić dopiero za dwa tygodnie…
Dziś do Polski przyjechał ojciec Stephena i odwiedził mnie, aby porozmawiać o Rafale. Przyszedł z nim także Michael, który nie mógł odpuścić okazji do spotkania ze mną.
Pan Bruns był bardzo miły i uprzejmy. Prosił mnie o szczerość i zaufanie. Opowiedziałam mu o wszystkim, co działo się przez ostatni rok. Po wysłuchaniu moich wyjaśnień uśmiechnął się, co mnie zaskoczyło i powiedział:
- Jest nawet lepiej niż myślałam.
- Co to znaczy? Czy Rafał wyjdzie z więzienia?
- Myślę, że nie powinno być z tym większego kłopotu. Praktycznie już w tym tygodniu postaram się o zwolnienie go za kaucją.
- I będzie wolny?
- Tak jakby… Nie będzie mógł opuszczać kraju do zakończenia procesu, ale nie będzie musiał siedzieć za kratkami.
- Nie wiem jak mam panu dziękować… Obiecuję, że dostanie pan należne wynagrodzenie za okazaną nam pomoc.
- Daj spokój… Moi synowie są waszymi przyjaciółmi, nie mógłbym niczego od was przyjąć.
Byłam zdziwiona uprzejmością taty Stephena i Michaela. Oni są naprawdę wspaniałymi ludźmi, mam nadzieję, że los kiedyś ich za to wynagrodzi. Po rozmowie z panem Brunsem poszłam na spacer z Michaelem. Opowiedział mi co nowego u niego słychać i wspomniał coś o Maxie, podobno wrócił do Frankfurtu i o mnie wypytywał. Na myśl o nim robiło mi się niedobrze. Miałam nadzieję, że już nigdy w życie go nie zobaczę.
W tajemnicy poinformowałam Michaela, że Malwina i Stephen planują wziąć ślub. Bardzo się ucieszył na tę wiadomość, ale podejrzewał, że powód tak szybkiej decyzji to chyba nie tylko silne uczucie, które łączyło tych dwoje. Przyznałam mu rację i postanowiłam na następnym spotkaniu z przyjaciółką wypytać ją dokładnie o wszystko. Znam ją… Na pewno się złamie i powie mi wreszcie o co chodzi.
Woow, no to się porobiło... Rafał w więzieniu, Malwina coś kręci, jednym słowem znowu kłopoty! A miało być tak pięknie :) I mam nadzieję, że będzie :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale zawsze taki jest więc nic nowego ci nie powiedziałam :)
Czekam na kolejny i pozdrawiam :
O żesz w mordę jezusa chrystusa! :O Rafał to bad boyyyyyyyyy! * I like it * LOOOOL :D Ciekawe co będzie dalej :D Dobra nie zgrywam już głupka bo wiem co będzie dalej :D haha xx
OdpowiedzUsuń