poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 17

Około 12:00 przyszła do mnie Malwina. Bardzo ucieszyła się, że wróciłam do Polski. Opowiedziałam jej wszystko po kolei, potem ona opowiedziała co u niej i Stephena.
- Wiesz Wiki, między mną, a Stephenem jest coś niezwykłego. Czuję się przy nim bezpieczna i doceniana. Kochamy się i…
- I co? Mów dalej, śmiało…
- W tym roku planujemy wziąć ślub.
Zatkało mnie. Nie byłam przygotowana na taką wiadomość. Z niedowierzaniem zapytałam:
- Malwina, ty mówisz serio?
- Tak… Naprawdę chcemy zostać małżeństwem. Mam już prawie 19 lat, on ma 21, jesteśmy dorośli.
- Nie wiem co mam powiedzieć… Cieszę się twoim szczęściem, ale czy to nie za szybka decyzja?
- I kto to mówi… Myślałam, że akurat ty mnie zrozumiesz.
- Rozumiem cię, tylko po prostu martwię się o ciebie…
- Niepotrzebnie. Jestem pewna, że to jest ten mężczyzna, z którym chcę spędzić resztę życia.
- Dobrze… Jeśli mówisz to szczerze, to wypada mi tylko pogratulować.
- Dziękuję… To dla mnie ważne, że mnie rozumiesz. Chcieliśmy ze Stephenem prosić ciebie i Rafała, abyście zostali naszymi świadkami. Zgodzicie się?
- Jeżeli o mnie chodzi, to z największą przyjemnością. Porozmawiam jeszcze z Rafałem, ale myślę, że nie będzie miał nic przeciwko.
Po wizycie Malwiny nie mogłam przestać myśleć o tym, co mi powiedziała. Ona chce wyjść za mąż i to za Niemca! Tolerowałam jednak jej decyzję, mimo moich obaw.
Właśnie wybierałam się do sklepu, aby kupić coś na obiad, gdy do domu weszła matka Rafała. Obleciał mnie strach. Wcale nie przygotowałam się na spotkanie z nią… Do tego podczas nieobecności mojego chłopaka. Weszła do kuchni i stanęła w progu.
- Dzień dobry.- powitałam ją przyjaźnie.
- Może dobry, ale dla ciebie…- odpowiedziała złośliwie.
- Przepraszam… Jak czuje się pani mąż?
- Bez zmian. A ty co tu robisz?
To Rafał nic pani nie mówił?
- Mówił, że będziesz tu mieszkała, ale myślałam, że sobie ze mnie żartuje. Nie wiem jak ty, ale ja nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem z tobą.
Zrobiło mi się przykro. Nie wiedziałam jak się zachować. W przypływie emocji odezwałam się w końcu z wyrzutem:
- Nawet mnie pani nie zna. Dlaczego więc tak mnie pani traktuje?
- Nie domyślasz się? Zabrałaś mi jedynego syna! Nie wiem co on w tobie widzi! Taka dziewczyna jak ty potrafi tylko wykorzystywać nadzianych facetów, a później łamać im serce i zostawić!
- O czym pani mówi? Proszę mnie nie obrażać. Ja kocham Rafała i nie jestem z nim dlatego, że jest bogaty!
- Jasne! Każda inna na twoim miejscu powiedziałaby to samo! Miał fajną dziewczynę… Poukładaną, porządną i zostawił ją dla takiej egoistki!
Nie zamierzałam dłużej wysłuchiwać oskarżeń pod moim adresem. Ze łzami w oczach wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Błąkałam się zapłakana po uliczkach Łodzi. Nie wiedziałam gdzie pójść. Nie chciałam w takim stanie pokazywać się moim rodzicom. Po godzinie rozmyślań postanowiłam wrócić do domu Rafała i jeszcze raz spróbować porozmawiać z jego matką. Na podjeździe zobaczyłam samochód ukochanego. Dodało mi to odwagi i weszłam do domu. Już w drzwiach do moich uszu doszły głośne krzyki Rafała i jego matki. Ich kłótnia dotyczyła mnie. Stanęłam w przedpokoju i słuchałam jej przebiegu.
- Mamo, nie mogłaś chociaż raz zachować się normalnie i być dla niej miła?!
- Chyba się zapominasz skarbie! Nie będziesz mi mówił co mam robić! Nie lubię tej dziewczyny i nigdy się to nie zmieni!
- Czy ty w ogóle kogoś lubisz z wyjątkiem siebie?!
- Oczywiście! Bardzo lubię Sabinkę, jak wiesz… To jest idealna partnerka dla ciebie. Powinieneś odnowić z nią znajomość, może jeszcze cię nie przekreśliła.
- Przestań! Nie mogę tego słuchać! Nigdy więcej nie mów mi nic o tej wariatce! Sabina to kompletne dno, nie wiem jak mogłem myśleć, że ją kocham…
- A ta Wiktoria to niby lepsza?!
- Tak, jest fantastyczną dziewczyną. Jest szczera, naturalna, kocham ją jak nikogo na świecie i nie pozwolę, żebyś ją obrażała! Nie masz prawa jej sądzić!
- W takim razie proszę, żebyś wyprowadził się z mojego domu! Nie mam zamiaru co dzień oglądać twojej wybranki. Jeśli tak się kochacie, to radźcie sobie sami.
- Masz rację, nie ma sensu tu mieszkać! Daj mi chwilę, spakuję się tylko i zniknę ci z oczu!
Rafał wyszedł zdenerwowany z kuchni i wpadł na mnie w przedpokoju. Nic nie mówiąc, chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą do pokoju.
- Przepraszam cię za moją matkę kochana… Nigdy nie mogliśmy dojść do porozumienia. Nie przejmuj się nią, mam jeszcze jakieś oszczędności na koncie, powinno wystarczyć na jakiś średni domek.
- Przykro mi, że przeze mnie twoje relacje z mamą jeszcze bardziej się pogorszyły…
- To nie twoja wina. Ona zawsze taka była. Nie potrafi zaakceptować moich decyzji.
W szybkim tempie zaczęliśmy pakować nasze rzeczy do toreb. Rafał opróżniał pokój ze wszystkich swoich rzeczy. Kątem oka dostrzegłam jak z szuflady biurka wyjął zdjęcie Sabiny- swojej poprzedniej dziewczyny. Popatrzył chwilę na fotografię, ukradkiem zwrócił wzrok w moją stronę i zobaczył, że go obserwuję. Podeszłam do niego i dostrzegłam w otwartej szufladzie całą masę zdjęć. Na wszystkich był on z Sabiną. Byli na nich tacy szczęśliwi. Poczułam się strasznie głupio. Ni stąd ni zowąd, nie wiedząc jak mam się zachować, spytałam:
- Kochasz ją jeszcze, prawda?
Popatrzył na mnie swoim przenikliwym wzrokiem , odłożył zdjęcie, które trzymał w dłoni i mocno mnie przytulił.
- Nie, nie kocham jej i chyba nigdy nie kochałem. Robiła ze mną co chciała, wszystko jej podporządkowałem, nie wiem jak mogłem być taki ślepy i nie dostrzec jaka jest naprawdę. Zimna, wyrafinowana, cyniczna i egoistyczna. Żałuję, że przez nią straciłem ponad rok swojego życia, które mogłem wykorzystać na coś bardziej przyjemnego i pożytecznego.
- Zostaw tu te zdjęcia, po co wracać do przeszłości, która rozdrapuje dawne rany?
- Dobrze mówisz, może rzeczywiście nie powinienem ich zabierać. Przypominają mi tylko o mojej lekkomyślności…
Pocałowałam go, aby dać mu do zrozumienia, ze się z nim zgadzam.
Gdy pakowaliśmy nasze rzeczy do auta, matka Rafała w milczeniu się temu przyglądała. Około 19:00 pożegnaliśmy się z nią oschle i wsiedliśmy do samochodu.

2 komentarze:

  1. Woooow no to jest dziwne, matka Rafała to taka szuja, a przecież ma tak wspaniałego syna... poza tym, jak ona wogóle może mówić mu co ma robić, przecież jest dorosły! Ciekawe co dalej z jego mamunią, super, że ją pogonił :) I bardzo dobrze, to przecież taka wredna baba, że daj spokój :)
    A wracając do rozdziału, jest cudowny, jak zawsze zresztą :) Malwina chyba naprawdę się zakochała, no czas pokaże :D Bardzo fajna notka i nie mogę doczekać się kolejnej :)
    Powodzenia i życzę ci kochana weny w dalszym pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To takie... Hmmm...
    Prawdziwe.
    Jak zwykle świetnie, naprawdę masz talent!
    Weny i czekam na ciąg dalszy ;***

    OdpowiedzUsuń